co? podejmę rękawicę rzuconą mi przez zły los. Nie chcę się rozpisywać, ale dzisiaj właśnie mija trzecia doba po amputacji lewej nogi mojego schorowanego ojca. Z jego chorobami walczę ok 5 lat. Nigdy nie przyznawał się do jakichś dolegliwości, ale udar mózgu zapoczątkował ich ujawnienie i wystąpienie nowych stanów m.in. prawostronny paraliż ,miażdżyca i cukrzyca. Poruszał się opierając na czwórnogu ale teraz i to zostało mu odebrane( amputowano nogę do tej pory sprawną). Pozostała prawa niesprawna noga ( na której też już widać początki martwicze) i kikut uda lewej, oraz sprawna lewa ręka i sparaliżowana prawa ręka.Jestem przerażona tą sytuacją i tym co chcę zrobić. Mam nadzieję, że jest to możliwe....Chcę mu dać drugą szansę na chodzenie. Z pierwszej skorzystaliśmy po udarze, gdy nie czekaliśmy na śmierć a udowodniliśmy, że jest "czymś" więcej niż "warzywem". Teraz jego stan jest gorszy, ale mimo to wierzę, że przy pomocy ( też) Boskiej uda nam się odsunąć najgorsze. Wiem jakie było jego zdanie na temat amputacji-wolałby nie żyć, niż żyć bez nóg. Ja ( jako opiekun prawny) jednak zbuntowałam się przeciw całej rodzinie, sobie a przede wszystkim przeciw niemu i wyraziłam zgodę na amputację, aby ratować jego życie. Niestety druga noga też nie wygląda najlepiej -opuszki palców i pięta są czarne i z łydką też coś złego zaczyna się dziać . Chirurg nie amputował jej, chociaż miała być amputacja dwóch nóg. Nie miałam możliwości z nim porozmawiać więc na razie nie wiem dlaczego tak się stało. Przed amputacją zapewniano mnie, że bez tego stan chorego jeszcze bardziej się pogorszy ( kilkanaście dni wcześniej miał usuniętego krwiaka mózgu), w całym organiźmie uwolnią się toksyny, dojdzie martwica narządów wewnętrznych i nastąpi śmierć w wielkim bólu.
Kontakt z nim jest ograniczony. Widzę jednak jakiś żal,ból i wyrzut w jego oczach. Póki co muszę to znieść. Pomaga mi w tym nadzieja, że przyjdzie taki czas kiedy zobaczę też jego łobuzerski uśmiech. Jestem przerażona, bo nie wiem co mam dalej z tym robić. Ojciec cały czas leży w szpitalu i ma jakiś opatrunek na amputowanej nodze, ale taki zwykły z bandaży.
Jeszcze nie umiem się odnaleźć w tej sytuacji ale może tu dostanę wsparcie? Czytałam o czymś takim jak lej pooperacyjny. Zastanawiam się czy w jego sytuacji sprawdziłby się, a jeżeli tak to jakie są koszty i gdzie można go nabyć. Będę wdzięczna za każdą odpowiedź, radę......