Niestety nie mam już kolana na sprzedaż, ale opiszę jego historię.
Pozyskałem je dawno, chyba w 1987 roku, poprzez Biuro Episkopatu Polski w Paryżu. Leżało u mnie nie wykorzystane przez 15 lat, aż w końcu moja stara proteza zrobiła sie za ciasna i postanowiłem je wykorzystać. W 2001 roku pojechałem z nim do zakładów ortopedycznych w Poznaniu na ulicę 25 czerwca 1956r. Ustaliłem z technikiem, że zrobi mi proteze z tym kolanem. Jeździłem na przymiarki dwa razy i trzeci raz po odbiór. Nosiłem protezę dosłownie kilka razy, ale w końcu nie używałem jej. Poniewaz prowadzę samochód bez oprzyrządowania, nie mogłem jej skutecznie ręką kontrolować, bo miała miękkie pokrycie, po prostu nie wiedziałem, czy jest na pedale gazu, czy hamulca. Zrobiłem następną protezę w Konstancinie, taka zwykłą, twardą, aby móc prowadzic auto. Dziś, po kilku latach przyniosłem proteze z garażu, aby ja rozmontować i podać typ tego kolana. Po rozcięciu pokrycia okazało się, że jest tam kolano standardowe polskie, takie do niczego. Kochani, zakłady ortopedyczne z Poznania ukradły mi kolano, a konkretnie technik, który wykonywał moja protezę. Co Wy na to? Jutro zgłaszam to do prokuratury, a Was przestrzegam, nie dajcie sie nabic w butelę, tak jak ja! Pozdrawiam
Vivaldi