Coś o mnie:
Jestem amputantem od 1994 roku. Stałem się nim w efekcie wypadku drogowego na motocyklu (byłem pasażerem).
Aktualnie śmigam na kolanie siedmioosiowym, stopa węglowa, lej na podciśnienie. Mam w planie zmienić lej na silikonowy.
Nagasaki,zobacz,tu na tej stronie jest temat,amputowanych po nowotworze,założony przez Gniewka,zobacz,jest nas więcej w podobnej do Twojej sytuacji.Poczytaj,w kupie lepiej ,pozdrawiam.
Witam. Jestem na tym forum stosunkowo nową osoba. Zalogowałam się już dość dawno ale dopiero teraz mam odwage napisać. We wrześniu przeszłam amputację prawej nogi na wysokości 1/3 bliższej uda. Mam 25 lat. Amputacja była wynikiem choroby nowotworowej. Na chwilę obecną wracam do siebie i potrzebuje rad osób po amputacjach. Bo po prostu miewam chyba jak każdy gorsze chwile :/ także witam:)
Dodam tylko że jestem na etapie zbierania środków na protezę docelową, czekam na rehabilitację.
Pozdrawiam
Cześć Mirek,z Twojej wypowiedzi bije wiele optymizmu i radosci,tak masz trzymac,nie warto sie poddawac,zobaczysz,ze bedziesz jeszcze tańczył i rowerem pojezdzisz.Czasem trzeba troche odwagi i samozaparcia a nade wszystko wiary we własne siły.Pozdrawiam.
witam wszystkich na tym forum kiedys pisalem tutaj zeby otrzymac jakies wsparcie juz jestem po odjeciu operacja byla 2010-02/02 i wszystko wskazuje na to ze byla to mojajedynie sluszna decyzja ichcialbym goraco podziekowac Bogusi innym za slowa wsparciajuz chodze, jezdze samochodem i niewiem jak to by byly gdybym sie zdecydowal na dalsze leczenie ipobyt wszpitalu ,nie mam jeszcze stalej protezy gdyz kikut ciagle sie zmienia ale mimi to pozwala mi to na wiele zeczy moze to zbrzmi trywialnie ale ...jak przyjemnie jest sikac na stojaco,,,.mieszkam wsztokholmie ichcialbym przyjechac do Polski na jakies 2 tygodnie poodpoczywac jakies zabiegi moze moze spotkac innych ludzi zpolski czy ktos moze zna takie miejsce moze mozna cos takiego wykupic w konstancinie czy ktos Koledzy ma jakies informacje na ten temat bede wdzieczny za kazda informacje pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie chyba Bog natchnol kogogos ze jestescie i mozecie pomagac innym nawet slowem mirek
Mirek,czasem zaskakujemy samych siebie,myslałam tak jak Ty(chyba),ze sie nie pozbieram,nie dam rady i takie tam.Ale nie dałam sie pokonac,musiałam walczyc ,moje dzieci były malutkie(8mies,1,5 roczku),Ty tez masz dla kogo sie starac,wiec....głowa do góry.Pozdrawiam.