Z wielką checią zaprezentuję również swoje stanowisko na ten temat. Nie bez przyczyny nie zrobiłem tego na samym poczatku. Nie chciałem niczego sugerować ani oceniać. Nie chciałem w najmniejszym choćby stopniu zniechecić do wypowiedzi tych którzy się tego wstydzą i którzy nigdy w zyciu nie ośmielą się na takie zachowania jak ja czy Ty. Dla mnie dawno temu kwestia wskoczenia w krótkie spodenki przestała być kłopotliwa. Mam amputację powyżej kolana. Jeżeli zakładam krótkie spodenki to noszę protezę bez pokrycia kosmetycznego (czyli lej, kolano, adapter rurowy i stopa wystająca z buta są na wierzchu) i mają wówczas ze mną problem niektórzy przechodnie i kierowcy
Zauważyłem że jest to w duzym stopniu uzależnione od umiejscowienia. W dużych miastach ludzie bardziej otwarci są na takie obrazki i w zdecydowanej wiekszości podchodza do tego zwyczajnie, przelotnie, bez zbędnego wyolbrzymiania.Są jakby bardziej dojrzali do akceptowania inności. Nawet ich reakcje potrafią być przyjemne - bo jak inaczej nazwać choćby sympatyczny uśmiech ? Natomiast w mniejszych miasteczkach wyraźnie zauważa się zmianę mentalności i takie aferalne podchodzenie do tego typu "śmiałków". Spojrzenia ludzi staja się jakby bardziej litosciwe i piętnujace tym samym a ich uwaga skierowana jest na mnie tak silnie że nie są w stanie oprzeć się odprowadzaniu mnie wzrokiem a czasem nawet głośnym komentarzom typu : "pani patrzy ..." , jak gdyby nas tam wcale nie było
Odrębnym tematem są dzieci i ich reakcje. Dzieci z natury są ciekawe i reagują spontanicznie. Ich komentarze i pytania są szczere i myślę że jakiekolwiek by nie były - to my powinniśmy wykazać się zrozumieniem, natomiast rodzice tych dzieci otwartymi rozmowami na ten temat. Raz kiedyś na basenie jedna matka zobaczywszy jak skaczę na jednej nodze w kąpielówkach zasłoniła swojemu dziecku oczy i szybko odwróciła się razem z nim do mnie tyłem. Co zrobić ? Ludzie mają problemy i to dość duże. Może kiedy wiecej takich śmiałków pojawiać się bedzie publicznie i drwić sobie z mentalności która przez pokolenia kazała niepełnosprawnym siedzieć w domu, czuć się gorszym i wstydzić się własnej niepełnosprawności - wtedy stanie się to równie niezauważalne i akceptowalne co np. ogolone na zero głowy nastolatków. Kiedyś jeździłem rowerem przez kilka godzin w krótkich spodenkach z przypadkiem poznaną osobą na trasie rowerowej. Dopiero na zakończenie tej jazdy wspomniana osoba zauważyła że mam protezę.Reakcja była normalna.Usłyszałem że gdyby nie krótkie spodenki to zupełnie nie dałoby się to zauważyć że nie mam nogi, i to był koniec wypowiedzi na ten temat. Właśnie takich reakcji życzę wszystkim którzy dopiero zamierzają się zmierzyć z własnymi oporami na tym punkcie. Ja osobiście nie mam problemu z rozmowami na ten temat, nie jest to dla mnie jakiś czuły punkt, nie patrzę na siebie przez pryzmat amputacji ani nie podsuwam takiego podejscia innym. Ale na początku jest trudno, wiem o tym i czasem ten poczatek wydaje się nie mieć końca. Dlatego Ci którzy mają to już za sobą mogą tym którzy się dopiero z tym zderzyli pomóc zrozumieć że możemy bez tych nóg być takimi samymi ludźmi jak z nimi. Tak samo wartościowymi, tak samo zakochanymi i kochanymi przez kogoś. A z czasem wszystko co z początku wyrasta do rangi pytania o sens życia - staje się zapomnianym przez nas samych detalem w tej całej kwiecistości życia. Ale ze mnie gaduła
Kończę już więc i pozdrawiam serdecznie każdego kto doczytał aż do tego miejsca