okularnica odpowiedział w temacie: Re: Amputacja po nowotworze kosci .
To prawda, ale ruletka kiedyś się zatrzymuje, prawda? Ja miałam również w 1993r.. przerzut na płuca, znowu chemioterapia, wyjazdy na leczenie. Na szczęście w czasie choroby nie zawaliłam nauki, choć nie zawszemiałam na nią siłę i ochotę. Niemniej jednak od zakończenia leczenia w 1993r. jest u mnie cisza, spokój... Pozdrawiam
GNIEWKO odpowiedział w temacie: Re: Amputacja po nowotworze kosci .
Cześć Witaj Okularnico, ja choruje od 2002 roku i mam co jakiś czas nowe niespodzianki, nie mogę odpocząć i nabrać nowych sił. Gram cały czas w ROSYJSKĄ RULETKĘ . Fajnie że na portalu są osoby które zmagają się nie tylko z protezą tymczasową a również z tą paskudną chorobą i mimo wszystko dają sobie znakomicie radę . Dobrze porozmawiać z drugą osobą o problemach związanych z protezą , leczeniem .Osobą która jest już po terapii , w trakcie leczenia lub dopiero zaczyna. Narka !!!
okularnica odpowiedział w temacie: Re: Amputacja po nowotworze kosci .
Hej Sama jestem jedną z takich osób, aczkolwiek amputacje miałam w 1991r., byłam właściwie dzieckiem, no może już nastolatką. Na szczeście jednak miałam przy sobie grono wspaniałych przyjaciół, choć nie przeczę że był moment kiedy tupnęłam nogą i miałm wszystkiego dość. Na szczęście w pewnym momencie stwierdziłam że nie ma co użalac się nad soba, nad swoją wagą, brakiem włosów, apetytu, kolejnymi długotrwałymi chemioterapiami, licznymi wyjazdami, wymiotami (albo ich brakiem), nieprzespanymi nocami. . Wzięłam się w garść i jestem dumna z siebie, z moich rodziców, przyjaciół, bo tak naprawdę to, kim jestem teraz, albo inaczej - że jestem z nimi, wami, - zawdzięczam im, ale również i całemu odziałowi który był w tychchwilach przy mnie i dla mnie. Pozdrawiam cieplutko!
GNIEWKO stworzył temat: Amputacja po nowotworze kosci .
Jeśli można!!! Chciałbym wspomnieć o osobach chorych na nowotwory kości i tkanek miękkich. W/w przyczyny te osoby musiały poddać się zabiegowi amputacji kończyny dolnej , bądż górnej. Ale nie o to chodzi ? Mam na myśli trudności z jakimi muszą te osoby spotkać się już na początku leczenia. To znaczy - amputacja jest tylko początkiem terapii / amputacja jest sprawą okropnie traumatyczna a to dopiero sam początek/ Czeka chemioterapia , naświetlania lub chirurgia laserowa . Są to zabiegi ciężkie dla naszej psychiki a chemioterapię bardzo żle znosi nasz organizm. Proszę wszystkie osoby amputowane o wyrozumiałość , ale sama amputacja jest tylko początkiem a nie końcem cierpień . W zaistniałej sytuacji ciężko skupić się na hartowaniu kikuta ,tymczasowej protezie , nauce chodzenia ,nowościach związanych z protezami.
Zachęcam wszystkie osoby po amputacji onkologicznej aby nie bały się rozmawiać na forum o swoich bolączkach i problemach a jest ich tak wiele?????