Słuchajcie,
Od kiedy miałem możliwość obcowania z kobietą po amputacji trochę zmieniła mi się "perspektywa".
Wyobrażenia sprzed jednak różniły się od doświadczeń bezpośrednich.
Zdałem sobie sprawę że moje fascynacje są w pewnym sensie estetyczne i idealizowane.
Więc jak to było na początku?
Choć nie obawiałem się pierwszego zbliżenia, odczuwałem zażenowanie widząc skrępowanie partnerki. Oczywiście chodziło o nogę. Okazało się, że miała kikut niemal pozbawiony mięśni (w podudziu), za to z nadmiarem skóry. No, ogólnie niezbyt atrakcyjny, że tak powiem.
Dziewczynie było głupio, to ją krępowało dodatkowo - nie dosyć, że miała aż tak " skróconą nogę", to jeszcze nie poddała się plastyce kikuta. Miała zamiar, ale życie układało się inaczej i po prostu nie zdążyła.
Tak więc estetyka.
Okazało się, że no niestety kikut może nie być wcale "fajny".
Zdecydowanie nic mnie w nim nie kręciło, ani wizualnie, ani manualnie.
Coś sobie wcześniej wyobrażałem, ale w konfrontacji z rzeczywistością okazało się to bez znaczenia.
Tak więc wyobrażenia idealizowane.
Ale dziewczyna zdecydowanie mnie kręciła i to bardzo, a ja wcale nie myślałem o tym jak wygląda rozebrana, bez protezy, z tym nie fajnym kikutem...
Widziałem, że bardziej mi się podoba kiedy nosi protezę.
Nie, nie dlatego, że wygląda naturalniej, normalnie chodzi i praktycznie niczym nie różni się od reszty ludzi.
Wcale mi nie zależało na jej idealnym wyglądzie - wręcz przeciwnie to zespolenie ciepłego, miłego w dotyku ciała z plastikowym pokryciem o twardych krawędziach i nieruchomych palcach dawało jakąś inną trudną do nazwania mieszankę.
Urody, bardzo ponętnych kształtów i obcej materii, którą stawała się bardzo z nią związaną, nierozłączną (w moim odczuciu rzecz jasna).
Tak w ogóle bez nogi/protezy wyglądała po prostu jakoś smutniej.
I jak zauważyłem wtedy czuła się nieco niepewnie (rzadko chodziła bez protezy i tylko w domu).
No tak, ale przecież sama proteza to tylko martwy kawałek kombinacji metali i tworzyw (niezależnie od ceny).
Cóż on znaczył bez ożywiającej go nogi?
Nogi Pani patrzącej mi głęboko w oczy (może i głębiej).